4/24/2012

The most beautiful sunset ever.

Wieczory sprawiają, że Wenecja staje się najpiękniejsza. Gdy zmęczona po całym dniu wracam z zajęć widok, który mogę podziwiać z łódki jest chwilą na uspokojenie myśli, wyłączenie się całkowicie. Jedynie piękno nieba i architektury.




Rent a bike on Lido.

Widok samochodów, autobusów, skuterów, a nawet rowerów jest niestety bardzo rzadki, dlatego postanowiłyśmy ruszyć na Lido i skorzystać z uroków kolejnej weneckiej wyspy.

Lido jest jedyną wenecką wyspą, gdzie można odnaleźć trochę bardziej przyziemne życie, dzięki wszelkim możliwym środkom transportu. W czasie sezonu letniego Włosi przyjeżdżają tutaj na wakacje, bo Lido to w zasadzie takie nadmorskie polskie miasteczko:) 

Ubrane w sportowe stroje, w pełnej gotowości ruszyłyśmy wypożyczyć rowery, i w trasę...




Trasa rowera w większości prowadziła wzdłuż wybrzeża, dlatego musiałyśmy bardzo uważać żeby nie zagapić się na drodze...poza tym trochę odzwyczaiłyśmy się od ruchu ulicznego. Na szczęście żadna z nas nie miała dnia 'ślamazary' i nikomu nic się nie stało:)





Nie da się opisać radości jaka była po tym jak wsiadłam na rower i jakie wygłupy odchodziły podczas pierwszych metrów. Gdy dojechałyśmy do końca wyspy (jakieś 12km), postanowiłyśmy dać trochę wytchnienia naszym rumakom i skorzystać ze słonka, które chowało się przez kilka dni przed nami. Jak zawsze dużo śmiechu, szaleństwa..no i wreszcie udało mi się zrealizować swoje pragnienie, które narodziło się po oglądnięciu Dirty Dancing:) co prawda nie były to piruety w wodzie, ale taniec na skałach i tak przebija to!




Powrót był również przyjemny, choć obawiałyśmy się jak nasze ciała zareagują na naglą, większą dawkę sportu. Jechałyśmy wzdłuż plaży, która podczas sezonu jest praktycznie całkowicie zamknięta, gdyż większość należy do hoteli, a za wejście trzeba zapłacić i dodatkowo zarezerwować dużo wcześniej. 



Na końcu naszej wycieczki wjechałyśmy rowerami na plażę, gdzie podziwiałyśmy gimnastykę kitesurferow...OMG :) juz wiedziałyśmy skąd te rezerwacje plaży itd;)





Na koniec dnia pozytywnych emocji było bardzo dużo, energii tylko przybywało, więc i pomysły były coraz to lepsze:) Chyba nic więcej pisać nie muszę, zdjęcia mówią same za siebie;)









4/07/2012

Joyeuses Pâques de Provance.

Pierwsze święta poza domem, poza Polską...wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej. Nie ma malowania jajek, święcenia koszyka, żurku, ciast, ale przede wszystkim rodziny i przyjaciół. Tęsknię bardziej niż zwykle, całuję i ściskam Wam mocno:* 

Joyeuses Pâques! Happy Easter! Buona Pasqua!

Le lac de Saint Cassien.

    

     

Côte d'Azur