3/17/2012

dove il Prosecco e Superiore.

Czy ja już pisałam, że bardzo kocham VIU i to jak bardzo dbają o swoich studentów? Powtarzam się? Nie da się naprawdę inaczej. W piątek w ramach wycieczki fakultatywnej związanej z zajęciami pojechaliśmy na wycieczkę do regionu, w którym wytwarza się jedyne i oryginalne Prosecco. 
   






Prosecco (uwielbiam!) - białe, musujące wino (spumante lub frizzante-wytrwane i półwytrawne) wytwarzane z późno zebranych winogron (koniec września-początek października).  Wytwarzane jest w 15 gminach usytuowanych w trójkątnym rejonie, wyznaczonym przez miejscowości Valdobbiadene, Vittorio Veneto i Conegliano w okolicach Wenecji. Winnice mieszczą się na nasłonecznionych wzgórzach, a ukształtowanie terenu jest zjawiskowe. Spadziste ukształtowanie terenu uniemożliwia wykorzystywanie maszyn przy uprawie winorośli, dlatego przez cały rok winogrona pielęgnowane są przez ludzi, również podczas zbiorów. może dlatego smak jest tak niesamowity:) Po małym zwiedzaniu przyszedł czas na degustacje...Orzeźwiający smak i bąbelki zdecydowanie pobudziły moje kubki smakowe...yummy yummy:) 

 




Z winiarni pojechaliśmy do małego miasteczka (nazwy niestety nie pamiętam) na lunch. Z koleżankami uparcie szukałyśmy pizzerii i jak już dotarłyśmy to nagroda była wspaniała:) Mała restauracyjka prowadzona przez włoską mammę, pappę i figlie, w której jadali jedynie lokalni, byłyśmy chyba małą atrakcją przez chwilę;) Uwaga! Zamówienie złożyłam po włosku:) Pizza Diavola i Tiramisu były balsamem na moją duszę i brzuszek;) Przy okazji dowiedziałam się że "Tiramisu" pochodzi od wyrażenia "Tirami su" co oznacza podnieś mnie lub poderwij, w zależności od interpretacji, mi zdecydowanie odpowiada bardziej to drugie tłumaczenie;) 


Na koniec pojechaliśmy do Consorzio di Tutela del Prosecco di Conegliano Valdobbiadene. Organizacja ta zajmuje się regulacjami prawnymi dotyczącymi Prosecco. W wielu krajach nazwa ta jest zastrzeżona dla produktów z Veneto dzięki ich staraniom. Jeśli natchnęłam Was do zakupu Prosecco, sprawdźcie koniecznie kraj pochodzenia;) "Denominación de Origen" oznacza kontrolowaną nazwę pochodzenia:) 


3/04/2012

Spring Awakening.

Słoneczko, ciepło, ukochane baletki i krótki rękaw, nie ma nic przyjemniejszego po okresie zimna, deszczu, śniegu i nieskończonych warstw ubrań. Nad łóżkiem mam okno przez które wkrada się słonko budząc mnie swoimi promieniami każdego dnia, wtedy nawet budzik nie jest potrzebny, chociaż piosenka Kings of Leon na dzień dobry również pozytywnie wpływa na nastrój. I wtedy nie ma "nie mów do mnie z rana", no może przesadzam, ale czas ten skraca się o połowę;) 


I kiedy tak w sobotni poranek słoneczko obudziło mnie z radością skończyłam pisać pracę semestralną postanowiłam z Madzią urządzić sobie piknik. Z akademika mamy kilka kroków do naszego miejsca posiedzeń, więc szybkie zakupy i już byłyśmy na miejscu. Och co to była za uczta, ostatni raz miałam taką ponad rok temu nad Wisłą...ale tutaj nie ma twarożku z rzodkiewką i szczypiorkiem, chlebka pełnoziarnistego i mojej ukochanej kawy z Coffee Heaven. 



Od kilku dni wreszcie poczułam prawdziwą radość z pobytu tutaj, wolność która pozwala mi na takie małe przyjemności, chociażby spacery w ciągu dnia gdy nadal jest słońce, jak ja dawno tego nie miałam. Powracam do życia, do dawnej siebie, bez złego humoru, rozmyślań o tym co mogłoby być gdybym postąpiła inaczej, wróciłam i nie zamierzam już znikać nigdy więcej! I gdy jem, to zajmuje się tylko jedzeniem. Gdy idę, to idę. Gdy słucham muzyki, to słucham słów i dźwięków. Każdego dnia jest coraz lepiej, coraz więcej uśmiechu, żartów, szaleństwa, i odwagi. Dla wielu osób Erasmus to picie prawie do nieprzytomności, romanse, i totalne nic nie robienie. Myślę, że ja już jestem poza tym, nie potrafię dostosować się w 100% do ludzi, którzy w większości są ode mnie młodsi, nie tylko wiekiem ale na pewno tez mentalnie, ale pomimo tego jestem w stanie czerpać przyjemność z rozmów, z czasu który spędzam z nimi. Na nowo chce mi się WSZYSTKIEGO! Niezależnie od pory, miejsca, okoliczności: najlepsza pizza o 23? jasne! spritz i taniec na ulicy o 13, dlaczego nie? wspólne gotowanie i obiad z 10 innymi osobami, cudnie! 







3/02/2012

VIU & Ca'Foscari.

Edukacyjne początki nie były najłatwiejsze, pomimo zapewnień ze strony Uniwersytetu Ca' Foscari o zajęciach w języku angielskich okazało się, że mogę uczęszczać jedynie na jedne zajęcia w tygodniu, które prowadzone są w języku angielskim. Podejmowałam kilka prób sprawdzenia zajęć, które w Syllabusie mają wpisane "inglese e italiano", ale za każdym razem okazywało się że inglese to jedynie mit. Nie mogę jednak złego słowa powiedzieć na temat profesorów, którzy po moich mailach byli bardzo pomocni, jeden nawet spytał studentów czy nie mają nic przeciwko aby zajęcia odbywały się w języku angielskim, jednak zwarta grupa włoskich studentów odpowiedziała: NIE. Na zajęcia z literatury książki w syllabusie są do czytania w języku angielskim, ale już omawiane w języku włoskim? Gdzie jest sens? Nie znalazłam...



Po kilku nieudanych próbach znalezienia odpowiednich zajęć, które przy okazji pozwolą mi skończyć studia w terminie, przeżyłam swoje pierwsze włoskie załamanie i ogromną złość na wszystko i wszystkich. Oczywiście powinnam spodziewać się tego, ale skoro uniwersytet zapewnia zajęcia w języku angielskim (no dobra, teraz już wiem ze tylko w teorii) to przecież tego człowiek oczekuje? Ale to jest tylko Italia... Uniwersytet Ca' Foscari uważany jest za jeden z najlepszych we Włoszech (wg moich źródeł), jednak ja nie mogę się przekonać o tym czy właściwie tak jest....






Po ponad 3tygodniach przyszedł czas na kolejny uniwersytet, na który mogłam się zapisać ze względu na współpracę Ca' Foscari. I wtedy nadszedł moment, w którym na nowo pokochałam ten kraj i wszystko co z nim związane:) Venice International University(VIU) to mój mały raj w Wenecji, i zarazem ulubione miejsce.



Inauguracja semestru wystarczyła, abym uspokoiła swoje skołatane nerwy. Po kilku słowach rektora rozpoczął się wykład Dyrektora Generalnego ds. Edukacji, Kultury i Dziedzictw, Młodzieży i Sportu przy Radzie Europy Pani Gabrielli Battaini-Dragoni, następnie każdy z wykładowców miał "swoje 5min", żeby przedstawić siebie i program zajęć. Po 2.5h wszyscy profesorowie wraz ze studentami zostali zaproszeni na małą imprezkę z okazji otwarcia semestru (Prosecco, Spritz i same pyszności). Każdy student otrzymał małą książeczkę ze wszystkimi ważnymi informacjami, plan zajęć, syllabusy, nawet mapę Wenecji z najważniejszymi punktami, typu bankomat, apteka, poczta itp. Uczelnia jest wspaniale zorganizowana pod każdym względem, można by pisać i pisać...


Zapisałam się dwa zajęcia, które odbywają się dwa razy w tygodniu. "International Management: Global Value Chains" i "Negotiating", te ostatnie na pewno przydadzą mi się w życiu codziennym;) Zajęciom towarzyszą różne wycieczki, o których jeszcze będę wspominać. Najfajniejsze w VIU jest usytuowanie Uniwersytetu, który mieści się na małej wysepce San Servolo i w zasadzie oprócz jakiejś fundacji nic więcej tam nie ma. Widoki są wspaniałe, dużo zieleni, no cud, miód i malina:) Myślę że zdjęcia mówią same za siebie:)